14 lutego 2015

4. Idziemy ku dobremu

Sally postanowiła, że zostawi nas samych, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać i zniknęła z kawiarni, uśmiechając się pokrzepiająco gdy cmokała mnie w policzek na pożegnanie. Obawiałam się tego, co ma mi do powiedzenia Derek. Wyrzuciłam go z umysłu i serca już dawno temu, a teraz, gdy siedział obok mnie taki rozluźniony, wszystko do mnie powracało.
 Pięknie wyglądasz  powiedział. Uśmiechnęłam się do niego niepewnie i poprawiłam brzeg sukienki.
 Dziękuję. Ty też wyglądasz nieźle.
Uspokoiłam się, gdy uśmiechnął się do mnie.
 Nigdy o tobie nie zapomniałem  westchnął, upijając łyk kawy. Wyglądał na rozluźnionego, choć coś w jego pozie mówiło mi, żebym mu nie ufała.
Zdziwiła mnie jego bezpośredniość. Nie widziałam go ponad rok, przez który bardzo się zmienił. Kiedyś był, owszem, przystojnym, jednak bardzo niepewnym siebie mężczyzną. No, cóż można powiedzieć  był ofermą. Potykał się o własne nogi, a jego interesy może i szły mu dobrze, ale na krótką metę. Z tego, co czasami słyszałam od Sally, po szokującym rozstaniu ze mną bardzo się zmienił. Było to czuć i widać. Wyglądał teraz na pana swojego życia.
 A ja próbowałam, Derek. I sądziłam, że faktycznie mi się to udało. Ułożyłam sobie życie na nowo i mam nadzieję, że ty też to zrobiłeś. Jestem z tego zadowolona.
Przez chwilę wpatrywał się w moją dłoń, a potem spojrzał mi w oczy i wciągnął powietrze.
 Tak, wiem, że ułożyłaś sobie życie. Dużo o tobie czytałem w gazetach. Dziewczyna piłkarza. Naprawdę cieszę się, że ci się udało, Victoria. Nie chcę mieszać ci w głowie ani w życiu, naprawdę. Przeprowadzam się do Madrytu i tu otwieram swoje biuro, dlatego chciałem się z tobą spotkać. Chciałbym odnowić z tobą kontakty, zaprzyjaźnić się. Wiem, że kochasz Cristiano Ronaldo. Sally opowiadała mi o was i nie mam zamiaru wam psuć życia. Jednak, nie ukrywam, chciałby się w nim na nowo pojawić.
Jego słowa naprawdę mnie wzruszyły.
Półtora roku temu Derek poprosił mnie o rękę. Po prawie dziesięcioletniej znajomości zgodziłam się. Nigdy nie byłam z żadnym mężczyzną prócz niego i przede wszystkim dla tego sądziłam, że go kocham. Kilka dni przed ślubem pojechałam do Madrytu zaszaleć z Sally. Poszłyśmy na kawę, rozmawiałyśmy; tak chciałyśmy uczcić ostatnie dni singielki. I właśnie wtedy, w tej samej kawiarni, w której siedziałam teraz z Derekiem, spotkałam Cristiano. Zakochałam się.
W trakcie moich rozmyślań zadzwonił do mnie Ronaldo. Przez chwilę wahałam się, czy odebrać telefon, jednak moja ciekawość wygrała i grzecznie przepraszając Dereka, wcisnęłam zieloną słuchawkę. Uśmiechnęłam się.
 Tak?
 Sergio miał wypadek, jesteśmy w szpitalu. Przyjedź.
Nim dotarł do mnie sens słów piłkarza, ten rozłączył się, pozostawiając na linii głuchą ciszę. Spojrzałam zaniepokojona na zegarek, a potem zaczęłam szukać w torebce portfelu. Kątem oka dostrzegłam, jak Derek przygląda mi się badawczo, jak gdyby szacował sytuację, a potem westchnął.
 Pojechać z tobą?
Momentalnie zastygłam i spojrzałam na niego zdziwiona, że wie co chodzi mi po głowie, a tym bardziej, że wie, co się stało, choć mu tego nie powiedziałam. Chyba wyłapał i tę moją myśl, bo po chwili dodał:
 Masz dość głośny telefon.
Przytaknęłam w geście kapitulacji i wstałam, a Derek zrobił to samo. Położył dłoń na moich plecach i wyszedł za mną z kawiarni. Nakierował mnie na swój samochód i otworzył przede mną drzwi. Na miękkich nogach wsiadłam do środka i oparłam się wygodnie o skórzane obicie tapicerki. Derek usiadł za kółkiem i gładko odpalił samochód. Ruszył przed siebie, a prowadził z nienaganną elegancją i pewnością, bijącą od jego każdego ruchu. Od czasu do czasu przelotnie na mnie spoglądał.
Derek musiał mnie podtrzymywać, gdy wchodziliśmy na izbę przyjęć. Trener Ancelotti stał, rozmawiając z dwoma mężczyznami przy drzwiach wejściowych. Wciąż prowadzona przez przyjaciela szłam przed siebie, aż natknęłam się na Isco, który jako jedyny siedział na krześle z głową opartą o rękę. Gdy mnie dostrzegł wstał, podszedł do mnie i przytulił. Zawsze byłam pod wielkim wrażeniem otwartości i śmiałości Hiszpana, jednak zdążyłam się do tego przyzwyczaić i odwzajemniłam uścisk, jakim mnie obdarzył. Isco musiał zauważyć Dereka, bo momentalnie oprzytomniał i stanął jak słup soli. Przeczesał włosy i podał rękę mojemu towarzyszowi, z bardzo zmieszaną miną. Przysięgam, że zobaczyłam w jego oczach złość. Na mnie?
 Cześć, jestem Francisco Suarez, ale wszyscy mówią mi Isco.
 Derek Divided.
W głosie Dereka zabrzmiała powaga i irytacja. Podali sobie ręce, przez chwilę mierząc się wzrokiem a potem równocześnie spojrzeli na mnie i obydwoje się uśmiechnęli. Zignorowałam uśmiech Dereka i zwróciłam się do Isco:
 Co z nim? Co się w ogóle stało? Jak...
W tym samym momencie podszedł do nas trener Ancelotti i położył rękę na moim ramieniu. Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco i poklepał po plecach Isco. Gdy przeniosłam wzrok na Dereka, jego twarz momentalnie się zmieniła. Nie stał już uśmiechnięty od ucha; był poważny, stał napięty jak struna a jego wzrok był, może i obecny, ale lodowaty i przywodzący na myśl powagę.
 Panie Divided, a co pan tu robi?
Derek uścisnął dłoń trenera i choć wiedziałam dobrze, że nie był bardzo przejęty tym, że Sergio trafił do szpitala, nie dawał tego po sobie poznać.
 Przybyłem z Victorią najszybciej jak to tylko możliwe.
 Ach, no chyba, że tak...  Ancelotti spojrzał na mnie i uniósł brew a ja wzruszyłam tylko ramionami i uśmiechnęłam się do niego niewinnie.  No cóż, chodźmy do Ramosa. To nic poważnego, tylko zwichnięcie kostki, jednak dużo się chłopak strachu najadł... Proszę tędy.
Ancelotti zaprowadził nas krętymi korytarzami do sali, którą oblegali piłkarze Realu Madryt. Na krześle siedział Iker, który wstał, gdy tylko nas zobaczył. Przez uchylone drzwi dostrzegłam sylwetkę Cristiano, który co rusz pokazywał coś palcami. Czułam, że dzieje się coś niedobrego.
 Jest w środku?  Trener złapał za klamkę, jednak Casillas szybko go powstrzymał.
 Nie można tam wchodzić na razie, trenerze. Oni się... kłócą.
Ancelotti jak na zawołanie wparował do pomieszczenia, a ja tuż za nim. Zastaliśmy Cristiano i Ramosa, którzy energicznie coś gestykulowali, choć, gdy tylko nas zauważyli, szybko ucichli. Czułam mrowienie na karku i wiedziałam doskonale, że Derek stoi bardzo blisko mnie.
 Co się tu dzieje!?  Ich trener był naprawdę zły, co było po nim widać. Dłonie ścisnął w pięści a stopą wystukiwał nieregularny rytm. Potarł wierzchem dłoni o czoło i ich ponaglił.  Więc? Co się tu wyprawia?
Cristiano nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem, tylko odbąknął coś trenerowi i wyszedł szybko z sali. Usłyszałam ciche uderzenie i naraz pojęłam, że trącił mocno ramieniem Dereka. Gdy się odwróciłam, ten wyglądał na niewzruszonego. Co innego mogłam powiedzieć o trenerze Ancelottim, bo zrobił się czerwony jak burak i doskoczył Dereka jakby polował na jakieś zwierze.
 Panie Divided, bardzo mi przykro. Mam nadzieję, że nic się panu nie stało? Zaraz z nim porozmawiam i pana przeprosi. Bardzo mi przykro.
Ancelotti cackający się nad Derekiem? To było dziwne...
Wyminęłam ich i usiadłam obok Ramosa. Uśmiechnął się do mnie krzywo, wciąż taksując wzrokiem Dereka. Musiałam przyznać, że dziwnie mi było łączyć moje stare życie z nowym. Tym bardziej, że Cristiano nic nie wiedział o Dereku i pragnęłam, by tak zostało.
 Jak noga?  Spytałam.
 Leć za nim, Victoria. On cie teraz potrzebuje.
Zdziwiłam się, gdy usłyszałam, co Ramos właśnie powiedział, ale zrobiłam to, o co mnie prosił. Wyszłam z sali, mijając Dereka i Ancelottiego. Iker wskazał mi palcem stronę, w którą poszedł Ronaldo i wszedł wraz z Isco do Ramosa. Poszłam we wskazanym kierunku i doszłam do wyjścia. Stał tam, cały i zdrowy, oparty o ścianę ze wzrokiem wbitym w buty. Czułam, jak miotają nim emocje. Stanęłam w pół kroku, przyglądając się mojemu byłemu chłopakowi. Nadal miał na sobie strój treningowy: białą bluzkę z długim rękawem i spodenki nad kolana w kolorze czarnym. Wyglądał na przejętego całą sytuacją, na co wskazywała jego poza. Ciekawiło mnie, o co pokłócił się z Ramosem i postanowiłam, że zapytam go o to, kiedy emocje opadną. Podeszłam do niego.
 Wszystko w porządku?
Spojrzał na mnie jednocześnie marszcząc brwi. Może mi się zdawało, ale gdy tylko mnie zobaczył, wyraźnie się rozluźnił a na jego twarzy zagościł ciepły uśmiech. W końcu takiego go pokochałam i zapamiętałam. Ogromnie się cieszyłam, że nie musiałam już go unikać, choć jeszcze dwa dni temu nie mogłam tego powiedzieć.
 Tak, wszystko okej. Musiałem po prostu ochłonąć. Dzięki, że przyjechałaś, Vic.
Odepchnął się od ściany i chyba chciał mnie przytulić, ale mu to nie wyszło, bo tylko sztywno dotknął moich ramion i jak na zawołanie się wyprostował. Wpatrywał się w dal, tuż za mną, a gdy tylko poczułam znajome mrowienie w karku, zorientowałam się, na co patrzy. Nawet nie musiałam się odwracać, bo dobrze wiedziałam, kto właśnie ustał za mną.
 Cristiano, to Derek Divided, mój dawny przyjaciel z Zaragozy, starszy brat Sally.
 Były narzeczony, Victoria, zapomniałaś tego dodać. Nie wstydź się tego, w końcu to był najlepszy czas w twoim życiu, prawda?
Stanęłam jak słup soli, słysząc co właśnie powiedział Derek. Jeszcze pięć sekund temu byłam przekonana do jego przyjacielskich zamiarów, a teraz, w tym momencie moje obawy powróciły. Odwróciłam się na pięcie i wściekła na cały świat powiedziałam przez zęby:
 Tak, mój były narzeczony. Derek, to Cristiano Ronaldo.
Podali sobie ręce, choć dobrze widziałam, jak niechętnie to zrobili. Uśmiechali się do siebie krzywo, a na twarzy Dereka zagościł niemiły, kpiący uśmieszek.
 Miło mi poznać osobę, z którą wreszcie ustatkowała się Victoria. Widzisz, ją trudno przytrzymać w jednym miejscu.
Spojrzałam niepewnie na Cristiano, który widocznie zaciskał zęby i dłonie, nie dając ujścia swojej złości. Podeszłam krok bliżej, dając tym do zrozumienia Derekowi, żeby nie grał w tę grę, bo ją przegra. Musiał mnie zrozumieć, bo posłał mi jeden ze swoich niegrzecznych uśmiechów.
 Ja już pójdę, muszę jeszcze porozmawiać z Ancelottim. Miło było cię spotkać, Victoria, dziękuję za cudowny dzień. Na pewno się jeszcze zobaczymy.  Mówiąc to, pocałował mnie w policzek, skinął szybko głową do Cristiano i skierował się do sali Ramosa.
Odwróciłam się gwałtownie, by spojrzeć na minę Portugalczyka. Nic nie mówił, tylko wpatrywał się we mnie zawistnym wzrokiem. Przełknęłam ślinę by dodać sobie otuchy i przestąpiłam z nogi na nogę, gotowa na przyjęcie pytań piłkarza. Zrozumiał to, bo już po chwili otworzył usta.
 Były narzeczony?  Wycisnął przez zaciśnięte zęby.
 Nie jestem z tego dumna, Cristiano. To był mój wielki błąd, myślałam, że go kocham, a tak naprawdę imponował mi tylko pieniędzmi i tym, że był na każde moje wezwanie. Tylko to w nim widziałam. Kilka dni przed ślubem przyjechałam do Madrytu, żeby kupić suknie ślubną, bo moja uległa wypadkowi. Poszłyśmy z Sally do kawiarni i tam...
 Poznałaś mnie.  Dokończył za mnie, wciąż się we mnie wpatrując. Kiwnęłam głową. – Musiałaś mieć powód, żeby mi tego nie mówić, prawda?
 Nie chciałam tego roztrząsać. Zależało mi na tobie i bałam się, że to mogło wszystko zniszczyć... Nadal mi zależy.
Na dźwięk tych słów wyraźnie się rozluźnił. Spojrzał na mnie i szczerze się uśmiechnął, co przyjęłam z ulgą i zadowoleniem. Złapał moją dłoń między swoje i wziął głęboki wdech.
 Zjesz dziś ze mną kolację?
Nawet nie musiałam się zastanawiać.
 Z wielką chęcią.
*
Reszta dnia minęła równie szybko.
Wracając do domu Xabiego kupiłam bukiet kwiatów, który miał zabić moje poczucie winy. Postanowiłam, że nie wezmę taksówki i całą drogę od centrum przeszłam pieszo, ciesząc się przy tym, że mogę przez chwilę zostać sama ze swoimi myślami.
W moim życiu ostatnio dużo się pokomplikowało. Sądziłam, że to wszystko: od kłótni z Ramosem, po noc z Xabim i wypadek tego pierwszego jest następstwem mojego rozstania z Ronaldo. Poczułam okropny ból w okolicach żołądka, kiedy tylko pomyślałam o tym, że to ja stałam za wszystkimi nieszczęściami, które spadły w ostatnim czasie na piłkarzy.
Tak naprawdę nie miałam do siebie żalu za to, że spędziłam noc z Xabim. Nie chciałam poczuwać się do żadnej odpowiedzialności, ponieważ nie byłam wtedy z nikim związana, a z tego co wiem, Xabi również nie miał sobie nic do zarzucania. Obydwoje jesteśmy dorośli i potrafimy sami o siebie zadbać.
Dziwnie czułam się również wtedy, gdy myślałam o tej nocy jako o karze, którą z premedytacją wymierzyłam w Cristiano. Wczoraj nie myślałam o tym w taki sposób, jednak dzisiaj byłam skłonna do przyjęcia tego faktu i zaakceptowania go. Choć musiałam przyznać, że Cristiano nie zasługiwał na żadną karę. To ja powinnam takową dostać.
Gdy weszłam do domu Xabiego miałam przeogromną nadzieję, że nie pokłócę się z nim o nic, ponieważ jak na razie nie miałam gdzie zamieszkać, a on jako jedyny teraz, jak sądzę, był w stanie zapewnić mi dach nad głową. Odetchnęłam, gdy zauważyłam, że Alonso w pełni odprężony siedzi przy stole, w ręku trzymając kubek parującej jeszcze kawy. Spojrzał na mnie znad gazety, gdy zdejmowałam szpilki i uśmiechnął się naprawdę szczerze.
 Byłaś o Ramosa?
Mruknęłam w odpowiedzi i sięgnęłam na najwyższą półkę w kuchni po wazon. Nalałam do niego wody i wsypałam granulki, które kwiaciarka dała mi, by kwiaty przeżyły dłużej. Postawiłam wazon na środku stołu i usiadłam przy nim, wyjmując z torebki telefon. Szybko przejrzałam nieodebrane połączenia i sms’y które dostałam zawczasu, a potem wyłączyłam urządzenie, by nikt mi już nie przeszkadzał. Dochodziła czwarta.
 Możesz mi w czymś pomóc, Xabi?
 Jasne, dla ciebie wszystko.
Razem z Alonso przeszukaliśmy internet w poszukiwaniu ofert mieszkania, które mogłabym wynająć. Już od dawna nie podobało mi się życie na kocią łapę u piłkarzy, dlatego byłam naprawdę wesoła, gdy znaleźliśmy idealne mieszkanie. Zaraz po odhaczeniu tego z listy do zrobienia zajęliśmy się szukaniem dla mnie pracy.
Okazało się, że jedna z najlepszych agencji reklamowych w Hiszpanii poszukuje osób z pasją, na miejsce asystentki jednego z kierowników. Razem z Xabim postanowiliśmy dać mi szansę i zadzwoniliśmy na podany numer, by umówić mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Gres & Oldew była jedną z bardziej prestiżowych agencji, dlatego zdziwiłam się, że po podaniu mojego doświadczenia w tej branży, umówili się ze mną na jutro. Byłam z siebie tak dumna, że nie zauważyłam tak późnej pory. Spędziliśmy na poszukiwaniach ponad dwie godziny. Dochodziła szósta, więc poszłam na górę wziąć szybki prysznic i przygotować się do kolacji z Cristiano.
Dopiero gdy wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku zorientowałam się, że do Xabiego zabrałam tylko kilka rzeczy, z których żadna nie nadawała się na taką okazję. Przeraziłam się na samą myśl, że mogę nie pójść na kolację z Cristiano, która, jak sądziłam, miała być początkiem naszej trudnej drogi do lepszego życia. Przełknęłam głośno ślinę, jednak, na szczęście, na ratunek przyszedł mi Xabi.
 Hej, Victoria, prawie zapomniałem. To przyszło kiedy byłaś w szpitalu u Ramosa. Swoją drogą, niezła ta sukienka, naprawdę. Powinnaś ją ubrać na tę kolację z Crisem.
 Ej, skąd ty…  Zdziwiłam się, że Xabi wie, gdzie się wybieram. – Zresztą nieważne. Dzięki! Nie wiem co bym bez was zrobiła.
Alonso nawet nie wszedł do pokoju, tylko włożył rękę przez szczelinę w drzwiach i podał mi średniego rozmiaru torbę wypchaną ozdobnym papierem. Wstałam i wzięłam pakunek, zamykając za sobą drzwi, gdy Xabi zabierał rękę. Torbę położyłam na łóżku i sięgnęłam do środka by wyjąć jej zawartość. 
Nawet nie zdążyłam tego zrobić, bo powietrze przeszył głośny dźwięk mojego telefonu. Zrezygnowana odeszłam od prezentu i spojrzałam na wyświetlacz. Cristiano. Niespiesznie odebrałam telefon, siadając na łóżku. 
– Tak?
– Victoria? Muszę odwołać naszą kolację. Przepraszam.
Poczułam jak serce podchodzi mi do gardła.
– Co? Czemu?
– Przepraszam.
Ronaldo rozłączył się, zostawiając po sobie głuchą ciszę. Próbowałam się z nim połączyć jeszcze kilka razy, zanim zrezygnowana zrozumiałam, że nie chciał ze mną rozmawiać. Uśmiechnęłam się kwaśno sama do siebie i opadłam na łóżko tuż obok mojego prezentu. Nie miałam ochoty go otwierać. Czułam się wstrętnie, jednak postanowiłam, że nie będę wychodziła z pokoju. Nie chciałam znowu karać Ronaldo, a coś mi podpowiadało, że zrobiłabym to, gdybym tylko zobaczyła Xabiego.
W końcu nadal byłam w ręczniku. 

13 komentarzy:

  1. Cholercia. Mimo tego, że w stronach zdążyłam zauważyć, że rolę naszego kochanego Dereka "dostał" ten przecudny aktor z 50 Twarzy Greya, to jestem zaskoczona jego zachowaniem. Na początku taki milusi, a później jak przychodzi co do czego.. no, cóż - kupa. Troszkę mnie ciekawi o co kłócił się Sergio z Cristiano, więc w najbliższym czasie będę tylko czekać na nexta, aby dowiedzieć się prawdy. Kolacja kolacją, ale fakt, że Ronaldo bez wyjaśnienia się rozłączył.. coś mi tu śmierdzi. Końcówka troszeczkę mnie rozbawiła "W końcu nadal byłam w ręczniku".
    Brawa za ten rozdział, kochana ;)
    Fajowych Walentynek ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki dzięki!
      Nie zdążyłam ci odpisać w te super święto Walentego, ale to wina mojej walentynki i tego, że choć byłam metr od komputera - nie mogłam go wcale ruszyć.
      Nie wiem co ci napisać, bo cokolwiek bym napisała - zdradziłabym ci co będzie dalej i w ogóle więc jestem w kropce i dziękuję za miły komentarz :*
      Co do Dereka i jego "wyglądu". Spodobało mi się zdjęcia, choć nie mogę powiedzieć tak jak ty, że ten aktor jest przecudny.
      Buźka!

      Usuń
  2. Jestem bardzo ciekawa, dlaczego Cristiano odwołał tę kolację.. Przecież chciał, by do niego wróciła... To jest kolejna zagadka! :)
    No i ta kłótnia Ramosa i Ronaldo... Coś jeszcze? :D
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaa, nie mogę pisnąć słówka bo się wszystkiego domyślicie :'(
      A Ramos i Ronaldo kłócili się o kogoś. Ale to chyba oczywiste... Chyba!
      Dzięki pięknie i buziaczki!

      Usuń
  3. Dlaczego on odwołał tą kolację? No nie rozumiem. :) I jeszcze ta kłótnia w szpitalu. A Derek to kolejna zagadka jak dla mnie.
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszędzie zagadki!
      Dzięki kochana, czekaj na następne a wszystko pojmiesz!
      Bużka!

      Usuń
    2. Hejka ;* Mam pytanie jak idzie Ci tworzenie szablonu?
      Pozdrawiam i czekam na nowość ;**

      Usuń
  4. O mamusiu ;oo
    Tak bardzo chciałam tej kolacji!
    Mieli się spotkać i wszystko miało być pięknie...
    To wina Dereka ;oooo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wyście się na tego Dereka uwzięły :(((
      A kolacja odbędzie się... tak jakby ale się odbędzie!

      Usuń
  5. Zaraz, zaraz. Ancelotti i Derek... co oni mają wspólnego? To mnie bardzo zainteresowało. Poza tym, dziwne, ale naprawdę Derek trafia na listę jednego z moich ulubionych bohaterów opowiadań, bo nie jest nijaki... niby dobry, a jednak coś tam za uszami ma. ;) Poza tym, ciekawa jestem dlaczego odwołał tą kolację. Co to w ogóle miało być?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć to o Dereku! Naprawdę, bardzo dziękuję! Co do Dereka i Ancelottiego: po samym per Pan można wywnioskować prawie wszystko. Interesy, a jakże!
      Ach głupi Ronaldo!!

      Usuń
  6. Kocham Cristiano, ale nie rozumiem dlaczego zachował się tak nieodpowiedzialne odwołując tą kolację. Nie wiem jak chce odzyskać ukochaną robiąc coś takiego. Ja osobiście średnio lubię Dereka, może dlatego, że tak miesza. No nic, pozostaje mi czekac na nowość ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oceniaj go źle, proszę, on miał powody (dowiesz się niedługo jakie). Hmm. Kolacja tak czy inaczej się odbędzie, choć może na innych zasadach, ale się odbędzie. Derek to Derek, można go lubić i nie lubić, ja osobiście gdybym czytała to opowiadanie a nie pisała, to też bym go nazbyt sympatią nie darzyła.
      Nowość jeszcze w weekend!
      buźka!

      Usuń