Byłam wściekła. Tak, po prostu byłam nieziemsko zła na to, na
co sama pozwalałam. Małymi kroczkami niszczyłam sobie życie, nieświadoma
skutków. Nie wiem ci przyćmiło mi rozum. Jednak liczy się to, że odzyskałam
jasność umysłu i mogę działać, jeżeli nie jest jeszcze za późno. Przyjazd
Dereka zbił mnie z pantałyku na tyle, że teraz, prawie dwa tygodnie po tym, jak
się pojawił, wciąż nie mogę pogodzić się z tym, że ciągle widuje piłkarzy,
moich przyjaciół, i nie wiadomo, o czym rozmawiają. Tak, dokładnie, Derek
pracuje nad nową kampanią Realu Madryt a ja za wszelką cenę próbuje go unikać,
choć nie jest to możliwe z jednego, pieprzonego powodu...
Firma, w której pracuję od dwóch tygodni, znajduje się,
całkowicie przypadkiem, w budynku, którym, uwaga, właścicielem jest nie kto
inny a sam Derek Divided. Czemu ja się wcześniej nie zorientowałam? Przecież
budynek nazywa się Divided, co w tym dziwnego, że należy do Pana Divided.
Co rano, gdy przychodzę do pracy, całkiem przypadkiem
spotykam się z nim w windzie. Całe szczęście w tym, że ja jadę na osiemnaste
piętro a on – dwudzieste ósme. W pracy jest jak w bajce. Recepcjonistka,
Caroline, jest bardzo miłą blondynką, która na moje nieszczęście jest zakochana
w Dereku i wypytuje mnie o niego za każdym razem. Pracuję dla Mathewa Popowa,
który jest na wpół Rosjaninem a na wpół anglikiem. Mathew ma bardzo przyjazne
usposobienie a przy tym nieziemskie poczucie humoru. Pracuję, jako jego
asystentka, więc wychodzi na to, że tworzymy razem wszystkie projekty. Jestem
niezmiernie zadowolona z mojej pracy i zdążyłam ją pokochać.
Dziś, podczas mojej godzinnej przerwy na lunch mam spotkać
się z Ronaldo pierwszy raz odkąd mnie wystawił. Czy się bałam? Tak, bałam się,
co ma mi do powiedzenia. Ale teraz nie był na to czas, był ranek, leżałam w
łóżku, w moim nowym mieszkaniu, a budzik dzwonił od dobrych dziesięciu minut.
Musiałam wygramolić się z pościeli i umyć, zanim zegar wskaże siódmą
trzydzieści i będę na amen spóźniona do pracy, bo dojazd zajmuje nieco ponad
pół godziny.
Na moje szczęście wyrobiłam się i równo trzydzieści po
siódmej wyjechałam z podziemnego garażu. Tak jak się spodziewałam, w windzie
spotkałam Dereka, który na powitanie pocałował mnie w policzek i wcisnął guzik
na moje piętro.
– Masz plany na lunch?
Dwie kobiety stały po boku windy wpatrując się we mnie
zawistnym wzrokiem. Nie kryły zainteresowania Derekiem a ja nie kryłam, że za
nim nie przepadam. Spojrzałam na nie przelotne i wysiliłam się na uśmiech.
Piętro szesnaste. Jeszcze chwila.
– Prawdę mówiąc, umówiłam się dziś z Cristiano. Nie
widzieliśmy się już bardzo długo, De.
Derek wciągnął głęboko powietrze i uśmiechnął się krzywo,
choć jego oczy świeciły.
– Już dawno mnie tak nie nazwałaś.
Wreszcie. Piętro osiemnaste. Przeszłam przez szklane drzwi,
które uprzejmie otworzyła mi Caroline. Podziękowałam jej pięknie i zajęłam
swoje miejsce w boksie, obok trzech innych dziewczyn - Natalie, Megan i Luisy.
Gdy tylko schowałam torebkę do szuflady i odpaliłam swój tablet (który nawiasem
mówiąc ułatwia mi życie od pewnego czasu) odwróciłam się na krześle do dziewczyn
i napotkałam ich pytające spojrzenia.
– No i jak twój piękny Cristiano? Umówiliście się?
Gdy wczorajszego popołudnia opuszczałam pracę zadzwonił do
mnie Ronaldo. Byłam akurat w trakcie rozmowy z dziewczynami, więc musiałam je
przeprosić, a nie odczepiłyby się, gdyby nie dowiedziały się, kto dzwoni.
– No, opowiadaj, piękna!
Przewróciłam oczami. Już miałam im opowiadać, że umówiłam się
z nim na lunch, kiedy z pomocą przyszedł mi Mathew, który miał na sobie białą
koszulę i szare spodnie. Uśmiechnął się do mnie, podał kubek parującej kawy z
pobliskiej kawiarni i gestem zaprosił do swojego biura. Gdy przewiesił sobie
marynarkę przez ramię i odszedł w kierunku przeszklonych drzwi, wzruszyłam
teatralnie rękoma i poszłam za nim.
Bardzo podobał mi się wystrój jego gabinetu - utrzymane w
białym i szarym kolorze pomieszczenie bardzo kojarzyło mi się z moim pokojem w
rodzinnym domu, przez co przyjemnie mi się w nim pracowało. Mathew gestem
zachęcił mnie do zajęcia miejsca po jednej stronie biurka, a sam rozsiadł się
wygodnie na swoim tronie i naprawdę pięknie się do mnie uśmiechnął. Cmoknął ustami i postawił swoją kawę na biurku.
– Mam nadzieję, że się wyspałaś, bo naprawdę mamy dziś dużo roboty – powiedział, wyjmując obszerną teczkę.
Aż do pory lunchu pracowaliśmy nad projektem reklamy dla
producenta czekolady pitnej w postaci baloników, które wrzuca się do mleka.
Przy tym projekcie poczułam się jak małe dziecko, więc nie zauważyłam, jak
wybiła dwunasta, a z zaciętej rozmowy z Mathewem o kolorze przewodnim reklamy
wyrwał mnie dzwonek telefonu. Gestem przeprosiłam szefa i podeszłam do okna,
które ukazywało panoramę Madrytu. Dzwoniła recepcjonistka.
– Victoria? Nawet nie wiesz, kto właśnie o ciebie pyta! Chodź
tu szybko, nie daj mu czekać.
Ach, Ronaldo już jest.
– Mathew? Mogę wyjść na lunch? Wiem, że jesteśmy w trakcie
omawiania projektu, jednak przyszedł po mnie mój były, z którym się niestety
umówiłam.
Szef ściągnął brwi i spojrzał na mnie, a potem sam wstał i
złapał za swoją marynarkę.
– Mnie również przyda się dawka jakiegoś dobrego jedzenia,
więc pozwól, że cię odprowadzę. Dobrze? I może poznam twojego chłopaka.
– Byłego – wypaliłam.
W windzie, którą uprzejmie zatrzymała dla nas Caroline
natknęliśmy się na Dereka. To już była norma: ciągle na siebie wpadliśmy i
szczerze mówiąc zaczynałam wątpić w to, że to są zbiegi okoliczności. No cóż.
Gdy Mathew zauważył Dereka jakoś nadnaturalnie się wyprostował i przepuścił
mnie w drzwiach, tak, że stałam teraz między jednym a drugim. A na dole czekał
Ronaldo...
– Panie Divided – Mathew uścisnął rękę Dereka, a ten po
krótkim przywitaniu cmoknął mnie w policzek. Ściągnął brwi, gdy zauważył rękę
Mathewa na moich plecach i groźnie się w niego wpatrywał, dopóki ten jej nie
zabrał. Dopiero wtedy się odezwał.
– Miło cie znów widzieć, Vic.
Gdy zjechaliśmy na parter, obydwoje postanowili odprowadzić
mnie do Cristiano, choć nigdzie nie mogłam go dostrzec. Przeszukałam wzrokiem
cały hol i dostrzegłam go, zanim on dostrzegł mnie. Stał oparty o blat
recepcji, pogrążony w rozmowie z główną recepcjonistką. Nie wydawał się
przejęty tym, że dwa tygodnie temu mnie wystawił i dopiero, co się odezwał,
czego ja nie mogłam powiedzieć o sobie – ręce mi się pociły, a nogi zrobiły się
jak z waty. Kątem oka spojrzałam na dwóch mężczyzn obok mnie i ruszyłam do
przodu, by przywitać się z piłkarzem.
– Victoria! Pięknie dziś wyglądasz!
Nie odwzajemniłam jego
uśmiechu, więc Cristiano wpatrywał się we mnie swoim nieprzenikliwym wzrokiem.
Brwi ściągnęły mu się w jedną linię a nos zmarszczył, przez co chciałam go w
niego pstryknąć, jednak tę ochotę powstrzymałam. Derek dotknął mojego ramienia
i je ścisnął, by przypomnieć mi o ich obecności. Po krótkim przedstawieniu
Mathew udał się w swoją stronę a ja zostałam z Derekiem i Cristiano, którzy
wpatrywali się we mnie czekając na moją reakcję. Na twarzy Cristiano malował
się szczenięcy uśmiech, bo dobrze wiedział, że dzisiejszego dnia wyjdę z
budynku z nim, a nie z Derekiem.
– Do widzenia, Vic – poczułam cmoknięcie w policzek,
niebezpiecznie blisko ust i nim się obejrzałam, Derek był już przy windach, w
spodniach w kolorze khaki i białej, rozpiętej na górze koszuli.
Cristiano położył rękę na moich plecach i wyprowadził mnie z
budynku. Wydawał się przy tym rozluźniony i szczęśliwy – jakbyśmy wcale nie
widzieli się cztery tygodnie. I jakby wcale mnie nie wystawił.
– Tacos? – Zapytał. Kiwnęłam głową.
Denerwował mnie jego spokój. Jakby wiedział, że cokolwiek mi
powie i tak mu wybaczę. Szedł wyluzowany, z ciemnymi Ray Banami na nosie i
uśmiechał się do każdgo, kto wytykał go palcem lub unosił głowę znad gazety by
go zobaczyć. Od czasu do czasu mówił do kogoś „Dzień dobry” a mnie starał się nie
zauważać, co bardzo mnie bolało, choć z drugiej strony miałam czas na
przemyślenie tego, co mu powiem (jakbym wcale nie robiła tego każdego wieczoru
odkąd wyprowadziłam się od Xabiego).
Zachowanie Cristiano sprzed dwóch tygodni niczym nie różniło
się od zachowania Cristiano sprzed miesiąca czy dwóch. Nadal, mimo miliona
próśb i miliarda zapewnień, że mnie kocha – wystawia mnie, gdy nadaża się
okazja a potem nie odzywa, choć wie, że to boli.
A ja nadal go kocham.
Zatrzymał się nagle i otworzył mi drzwi do małego baru.
Zajęliśmy miejsce w rogu pomieszczenia i zamówiliśmy pięć tacos. Cristiano
usiadł naprzeciwko mnie i wpatrywał się we mnie, jakby od tego, co zaraz powie,
zależało życie miliona osób. Poniekąd tak też było.
– To, co teraz powiem… – zaczął, upijając łyk coli – … będzie
dla mnie cholernie trudne, Vic. Nie chcę popełnić kolejnego błędu, bo wiem, że
to może zrujnować mi życie, jednak muszę to powiedzieć, bo nie daje mi to
spokoju od dwóch tygodni. Myślałem… myślałem, że będzie ci lepiej beze mnie.
Usunąłem twój numer, email, schowałem wszystkie nasze zdjęcia i próbowałem
zapomnieć. Odwołałem naszą kolację, bo chciałem, żebyś ułożyła sobie życie z
kimś innym, z kimś lepszym. To, że spędziłaś noc z Xabim… to pokazało mi, że
nie jesteś już moja; że jesteś dorosła i możesz podejmować swoje decyzje.
Jednak, jak widzisz, nie potrafię bez ciebie żyć. Nie potrafię dobrze
funkcjonować… Trener wysłał mnie na dwa dni chorobowego, bo nie grałem
najlepiej. Chcę odzyskać spokój ducha, a nie stanie się to, póki mi nie
wybaczysz. Wybacz mi, Victoria. Byłem draniem, wiem to. Jednak chcę się
poprawić. Daj mi kolejną szansę. Proszę. Nadal cię kocham.
Łapie za moje ręce, które leżą obok tależa na stole. Wzdycha
głęboko i odnoszę wrażenie, że wraz z tym oddechem opuszcza go cały ból.
Zaciska dłonie na moich rękach a rozpacz w jego oczach ustępuje miejsce szczęściu.
Tak, Cristiano Ronaldo jest szczęśliwy. Przez chwilę wpatruję się w niego a
potem tak układam ręcę, że trzymamy się za nie nad stołem. Ta chwila jest tak
idealna, że niechętnie puszczam jego ręcę, gdy kelnerka przynosi nam
zamówienie. Trzepocze rzęsami na prawo i lewo i nie odchdzi od nas, gdy głośno
jej dziękujemy.
– Dziękuję, możesz już iść – warczę, a ona dopiero wtedy
niechętnie odchodzi.
Zachowanie Cristiano do dziś było niewyobrażalnie bolesne.
Przez niego czułam się nieszczęśliwa w szczęśliwym związku. Kochałam go tak
bardzo, że byłam gotowa zrobić dla niego wszystko: po cichu wytrzymać jego
wyskoki, tolerować jego notoryczne spóźnienia i kochać się z nim, choć bardzo
często chciało mi się płakać. Jedak, czy każdy z nas nie zasługuje na
szczęście? Przecież związki to nie są same szczęśliwe chwile. Związek to wzlot
i upadek, a każdy upadek wzmacnia więź między dwojgiem ludzi. Czy tak nie
będzie teraz? Myślę, że Cristiano zasługujena drugą szansę, bez względu na to,
co zrobił.
– Powiedz coś, proszę.
Po zjedzeniu jednego taco mój język wreszcie wydaje mi się
posłuszny. Wycierając usta w serwetkę uśmiecham się do niego i biorę wdech.
Dłonie niepewnie wycieram w moją spódnicę i przecieram oczy, po czym dopiero
zabieram głos, wypowiadając wszystko bardzo uważnie. Zmuszając się do
spokojnego tonu.
– Dam ci drugą szansę, Cristiano, bo bardzo cię kocham.
Musisz mi jednak obiecać, proszę, że będziesz ze mną szczery, dobrze? Bez tego
nie będę w stanie ci ufać. To dla mnie bardzo, ale to bardzo ważne.
– Obiecuję, Vic.
Cristiano kiwa głową patrząc mi w oczy. Płaci za tacos i
wyprowadza mnie z baru, kroki kierując jednak w inną stronę. Gdy wyłapuje mój
pytający wzrok ręką wskazuje Starbucks’a i przeprowadza mnie przez ruchliwą
ulicę. Kupujemy kawę, a ja zamawiam dodatkowo ciastko do pracy i wychodzimy,
tym razem w dobrym kierunku.
Idziemy ramię w ramię, w rękach trzymając kubki kawy. Uśmiech
Cristiano zwala z nóg wszystkie kobiety, które idą przed nami, jednak ja staram
się tego nie zauważać, bo dobrze wiem, że to ja go wywołałam i on jest dla
mnie. Nagle Cris obejmuje mnie ramieniem tak, że idąc mogę się niego przytulać.
Bardzo podoba mi się ta pozycja, więc jeszcze bardziej ją pogłębiam. Moja głowa
znajduje się na wysokości jego szyi, więc z tego punktu mogę podziwiać jego
idealnie wyrzeźbione ciało, które widać nawet spod białej koszuli.
Cristiano, choć niechętnie, zatrzymuje się przed biurowcem
Divided i zanim zrobi to portier – otwiera przede mna drzwi. Wprowadza mnie do
holu i staje obok dużej fontanny. Uśmiecha się do mnie i przytula, co wywołuje
u mnie dreszcze. Tak bardzo go kocham. Już zapomniałam, jak to jest go przytulać,
więc robię to jeszcze mocniej a on cmoka mnie we włosy. Dzięki temu gestowi
rozpływam się i gdy staję naprzeciw niego na moje policzki wpływają wielkie
rumieńce. Dotyka dłonią mojej twarzy i kciukiem przejeżdża po nich, robiąc
kółka. Gdy nasze spojrzenia się krzyżują zbliża się do mnie i delikatnie całuje
w usta. Jego usta na moich ustach. Fala rozkoszy rozpływa się po moim ciele
jednak zanim się obejrzę, go nie ma. Wychodzi przez szklane drzwi a ja stoję
wrośnięta w ziemię z kubkiem kawy w jednej ręcę i ciastkiem w drugiej.
Mój telefon pika; przychodzi wiadomość.
Do zobaczenia
wieczorem.
Albo mi się wydaje, albo coś tu śmierdzi.
OdpowiedzUsuńUważam, że byłoby zbyt łatwo, gdyby nagle okazało się, że Cris i Vicky będą razem, bo mimo wszystko miłość jest taka super. Nie... Tak dzieje się tylko w brazylijskich telenowelach, ale nie u Ciebie.
Chyba Derek namiesza, o ile nie stanie się coś jeszcze gorszego.
I takie opowiadanie uwielbiam - niespodziewane jest najlepsze!
Ściskam, krychson.
(jak mi hormony buzują zmieniam nick na ka-em, więc nie przejmuj się :D)
Dajmy im się troszeczkę sobą nacieszyć, niech mają, należy im się. Przynajmniej ja tak sądzę, a skoro ja to piszę, to wiadomo, że im to dam.
UsuńŚmierdzi ci pewnie następnym rozdziałem, ale jeszcze sama nie wiem kiedy zacznie cuchnieć. Może kiedyś. Raczej szóstka będzie spoczko a siódemka zacznie mieszać, ósemka zamknie wszystkim buzie, dziewiątce rozkażę wycisnąć z was łzy a dziesiątka będzie happy endem, bo na niej skończę pierwszą część.
Druga część będzie o życiu Vic i Dereka ale zastanawiam sie czy tego nie wykopać, a trzecia część o tym, jak Cris poznał Victorię i jak się zakochali i w ogóle. Tak sądzę.
Buziaczki ślę!!!!!
Wow, taka zmiana!
OdpowiedzUsuńI zainteresowałaś mnie tym krótkim opisem wyżej w komentarzu, z tym co będzie w kolejnych rozdziałach, więc czekam! ;*
Tylko... czy mi się uda? Dzięki mała!
UsuńCris i Vic <3 Ale tez uważam, że za długo to nie potrwa. No i to co napisałaś w komentarzu... ja nie lubię Dereka! Nie trawie go po prostu i już. Amen. Ale no i tak Cristiano i Vicky są razem uroczy. Koniec wywodu, dziękuję. Czekam na kolejny;*
OdpowiedzUsuńP.S. Przepraszam za spam: 5 rozdział na http://powiedz-kocham.blogspot.com/ zapraszam ; *
Zaraz wpadnę, sorki, że dopiero dziś ale miałam byłam zajęta przez ostatnie tygodnie! Wy wszystkie Dereka nie lubicie haha a dla mnie jest super postacią!
UsuńKocham!!