16 marca 2015

5. Nowe życie


Byłam wściekła. Tak, po prostu byłam nieziemsko zła na to, na co sama pozwalałam. Małymi kroczkami niszczyłam sobie życie, nieświadoma skutków. Nie wiem ci przyćmiło mi rozum. Jednak liczy się to, że odzyskałam jasność umysłu i mogę działać, jeżeli nie jest jeszcze za późno. Przyjazd Dereka zbił mnie z pantałyku na tyle, że teraz, prawie dwa tygodnie po tym, jak się pojawił, wciąż nie mogę pogodzić się z tym, że ciągle widuje piłkarzy, moich przyjaciół, i nie wiadomo, o czym rozmawiają. Tak, dokładnie, Derek pracuje nad nową kampanią Realu Madryt a ja za wszelką cenę próbuje go unikać, choć nie jest to możliwe z jednego, pieprzonego powodu...

Firma, w której pracuję od dwóch tygodni, znajduje się, całkowicie przypadkiem, w budynku, którym, uwaga, właścicielem jest nie kto inny a sam Derek Divided. Czemu ja się wcześniej nie zorientowałam? Przecież budynek nazywa się Divided, co w tym dziwnego, że należy do Pana Divided.

Co rano, gdy przychodzę do pracy, całkiem przypadkiem spotykam się z nim w windzie. Całe szczęście w tym, że ja jadę na osiemnaste piętro a on dwudzieste ósme. W pracy jest jak w bajce. Recepcjonistka, Caroline, jest bardzo miłą blondynką, która na moje nieszczęście jest zakochana w Dereku i wypytuje mnie o niego za każdym razem. Pracuję dla Mathewa Popowa, który jest na wpół Rosjaninem a na wpół anglikiem. Mathew ma bardzo przyjazne usposobienie a przy tym nieziemskie poczucie humoru. Pracuję, jako jego asystentka, więc wychodzi na to, że tworzymy razem wszystkie projekty. Jestem niezmiernie zadowolona z mojej pracy i zdążyłam ją pokochać.

Dziś, podczas mojej godzinnej przerwy na lunch mam spotkać się z Ronaldo pierwszy raz odkąd mnie wystawił. Czy się bałam? Tak, bałam się, co ma mi do powiedzenia. Ale teraz nie był na to czas, był ranek, leżałam w łóżku, w moim nowym mieszkaniu, a budzik dzwonił od dobrych dziesięciu minut. Musiałam wygramolić się z pościeli i umyć, zanim zegar wskaże siódmą trzydzieści i będę na amen spóźniona do pracy, bo dojazd zajmuje nieco ponad pół godziny.

Na moje szczęście wyrobiłam się i równo trzydzieści po siódmej wyjechałam z podziemnego garażu. Tak jak się spodziewałam, w windzie spotkałam Dereka, który na powitanie pocałował mnie w policzek i wcisnął guzik na moje piętro.

Masz plany na lunch?

Dwie kobiety stały po boku windy wpatrując się we mnie zawistnym wzrokiem. Nie kryły zainteresowania Derekiem a ja nie kryłam, że za nim nie przepadam. Spojrzałam na nie przelotne i wysiliłam się na uśmiech. Piętro szesnaste. Jeszcze chwila.

Prawdę mówiąc, umówiłam się dziś z Cristiano. Nie widzieliśmy się już bardzo długo, De.

Derek wciągnął głęboko powietrze i uśmiechnął się krzywo, choć jego oczy świeciły.

Już dawno mnie tak nie nazwałaś.

Wreszcie. Piętro osiemnaste. Przeszłam przez szklane drzwi, które uprzejmie otworzyła mi Caroline. Podziękowałam jej pięknie i zajęłam swoje miejsce w boksie, obok trzech innych dziewczyn - Natalie, Megan i Luisy. Gdy tylko schowałam torebkę do szuflady i odpaliłam swój tablet (który nawiasem mówiąc ułatwia mi życie od pewnego czasu) odwróciłam się na krześle do dziewczyn i napotkałam ich pytające spojrzenia.

No i jak twój piękny Cristiano? Umówiliście się?

Gdy wczorajszego popołudnia opuszczałam pracę zadzwonił do mnie Ronaldo. Byłam akurat w trakcie rozmowy z dziewczynami, więc musiałam je przeprosić, a nie odczepiłyby się, gdyby nie dowiedziały się, kto dzwoni.

No, opowiadaj, piękna!

Przewróciłam oczami. Już miałam im opowiadać, że umówiłam się z nim na lunch, kiedy z pomocą przyszedł mi Mathew, który miał na sobie białą koszulę i szare spodnie. Uśmiechnął się do mnie, podał kubek parującej kawy z pobliskiej kawiarni i gestem zaprosił do swojego biura. Gdy przewiesił sobie marynarkę przez ramię i odszedł w kierunku przeszklonych drzwi, wzruszyłam teatralnie rękoma i poszłam za nim.

Bardzo podobał mi się wystrój jego gabinetu - utrzymane w białym i szarym kolorze pomieszczenie bardzo kojarzyło mi się z moim pokojem w rodzinnym domu, przez co przyjemnie mi się w nim pracowało. Mathew gestem zachęcił mnie do zajęcia miejsca po jednej stronie biurka, a sam rozsiadł się wygodnie na swoim tronie i naprawdę pięknie się do mnie uśmiechnął. Cmoknął ustami i postawił swoją kawę na biurku.

Mam nadzieję, że się wyspałaś, bo naprawdę mamy dziś dużo roboty  powiedział, wyjmując obszerną teczkę.

Aż do pory lunchu pracowaliśmy nad projektem reklamy dla producenta czekolady pitnej w postaci baloników, które wrzuca się do mleka. Przy tym projekcie poczułam się jak małe dziecko, więc nie zauważyłam, jak wybiła dwunasta, a z zaciętej rozmowy z Mathewem o kolorze przewodnim reklamy wyrwał mnie dzwonek telefonu. Gestem przeprosiłam szefa i podeszłam do okna, które ukazywało panoramę Madrytu. Dzwoniła recepcjonistka.

Victoria? Nawet nie wiesz, kto właśnie o ciebie pyta! Chodź tu szybko, nie daj mu czekać.

Ach, Ronaldo już jest.

Mathew? Mogę wyjść na lunch? Wiem, że jesteśmy w trakcie omawiania projektu, jednak przyszedł po mnie mój były, z którym się niestety umówiłam.

Szef ściągnął brwi i spojrzał na mnie, a potem sam wstał i złapał za swoją marynarkę.

Mnie również przyda się dawka jakiegoś dobrego jedzenia, więc pozwól, że cię odprowadzę. Dobrze? I może poznam twojego chłopaka.

Byłego wypaliłam.

W windzie, którą uprzejmie zatrzymała dla nas Caroline natknęliśmy się na Dereka. To już była norma: ciągle na siebie wpadliśmy i szczerze mówiąc zaczynałam wątpić w to, że to są zbiegi okoliczności. No cóż. Gdy Mathew zauważył Dereka jakoś nadnaturalnie się wyprostował i przepuścił mnie w drzwiach, tak, że stałam teraz między jednym a drugim. A na dole czekał Ronaldo...

Panie Divided Mathew uścisnął rękę Dereka, a ten po krótkim przywitaniu cmoknął mnie w policzek. Ściągnął brwi, gdy zauważył rękę Mathewa na moich plecach i groźnie się w niego wpatrywał, dopóki ten jej nie zabrał. Dopiero wtedy się odezwał.

Miło cie znów widzieć, Vic.

Gdy zjechaliśmy na parter, obydwoje postanowili odprowadzić mnie do Cristiano, choć nigdzie nie mogłam go dostrzec. Przeszukałam wzrokiem cały hol i dostrzegłam go, zanim on dostrzegł mnie. Stał oparty o blat recepcji, pogrążony w rozmowie z główną recepcjonistką. Nie wydawał się przejęty tym, że dwa tygodnie temu mnie wystawił i dopiero, co się odezwał, czego ja nie mogłam powiedzieć o sobie ręce mi się pociły, a nogi zrobiły się jak z waty. Kątem oka spojrzałam na dwóch mężczyzn obok mnie i ruszyłam do przodu, by przywitać się z piłkarzem.

Victoria! Pięknie dziś wyglądasz!

Nie odwzajemniłam jego uśmiechu, więc Cristiano wpatrywał się we mnie swoim nieprzenikliwym wzrokiem. Brwi ściągnęły mu się w jedną linię a nos zmarszczył, przez co chciałam go w niego pstryknąć, jednak tę ochotę powstrzymałam. Derek dotknął mojego ramienia i je ścisnął, by przypomnieć mi o ich obecności. Po krótkim przedstawieniu Mathew udał się w swoją stronę a ja zostałam z Derekiem i Cristiano, którzy wpatrywali się we mnie czekając na moją reakcję. Na twarzy Cristiano malował się szczenięcy uśmiech, bo dobrze wiedział, że dzisiejszego dnia wyjdę z budynku z nim, a nie z Derekiem.

Do widzenia, Vic – poczułam cmoknięcie w policzek, niebezpiecznie blisko ust i nim się obejrzałam, Derek był już przy windach, w spodniach w kolorze khaki i białej, rozpiętej na górze koszuli.

Cristiano położył rękę na moich plecach i wyprowadził mnie z budynku. Wydawał się przy tym rozluźniony i szczęśliwy – jakbyśmy wcale nie widzieli się cztery tygodnie. I jakby wcale mnie nie wystawił.

Tacos? – Zapytał. Kiwnęłam głową.

Denerwował mnie jego spokój. Jakby wiedział, że cokolwiek mi powie i tak mu wybaczę. Szedł wyluzowany, z ciemnymi Ray Banami na nosie i uśmiechał się do każdgo, kto wytykał go palcem lub unosił głowę znad gazety by go zobaczyć. Od czasu do czasu mówił do kogoś „Dzień dobry” a mnie starał się nie zauważać, co bardzo mnie bolało, choć z drugiej strony miałam czas na przemyślenie tego, co mu powiem (jakbym wcale nie robiła tego każdego wieczoru odkąd wyprowadziłam się od Xabiego).

Zachowanie Cristiano sprzed dwóch tygodni niczym nie różniło się od zachowania Cristiano sprzed miesiąca czy dwóch. Nadal, mimo miliona próśb i miliarda zapewnień, że mnie kocha – wystawia mnie, gdy nadaża się okazja a potem nie odzywa, choć wie, że to boli.

A ja nadal go kocham.

Zatrzymał się nagle i otworzył mi drzwi do małego baru. Zajęliśmy miejsce w rogu pomieszczenia i zamówiliśmy pięć tacos. Cristiano usiadł naprzeciwko mnie i wpatrywał się we mnie, jakby od tego, co zaraz powie, zależało życie miliona osób. Poniekąd tak też było.

To, co teraz powiem… zaczął, upijając łyk coli … będzie dla mnie cholernie trudne, Vic. Nie chcę popełnić kolejnego błędu, bo wiem, że to może zrujnować mi życie, jednak muszę to powiedzieć, bo nie daje mi to spokoju od dwóch tygodni. Myślałem… myślałem, że będzie ci lepiej beze mnie. Usunąłem twój numer, email, schowałem wszystkie nasze zdjęcia i próbowałem zapomnieć. Odwołałem naszą kolację, bo chciałem, żebyś ułożyła sobie życie z kimś innym, z kimś lepszym. To, że spędziłaś noc z Xabim… to pokazało mi, że nie jesteś już moja; że jesteś dorosła i możesz podejmować swoje decyzje. Jednak, jak widzisz, nie potrafię bez ciebie żyć. Nie potrafię dobrze funkcjonować… Trener wysłał mnie na dwa dni chorobowego, bo nie grałem najlepiej. Chcę odzyskać spokój ducha, a nie stanie się to, póki mi nie wybaczysz. Wybacz mi, Victoria. Byłem draniem, wiem to. Jednak chcę się poprawić. Daj mi kolejną szansę. Proszę. Nadal cię kocham.

Łapie za moje ręce, które leżą obok tależa na stole. Wzdycha głęboko i odnoszę wrażenie, że wraz z tym oddechem opuszcza go cały ból. Zaciska dłonie na moich rękach a rozpacz w jego oczach ustępuje miejsce szczęściu. Tak, Cristiano Ronaldo jest szczęśliwy. Przez chwilę wpatruję się w niego a potem tak układam ręcę, że trzymamy się za nie nad stołem. Ta chwila jest tak idealna, że niechętnie puszczam jego ręcę, gdy kelnerka przynosi nam zamówienie. Trzepocze rzęsami na prawo i lewo i nie odchdzi od nas, gdy głośno jej dziękujemy.

Dziękuję, możesz już iść – warczę, a ona dopiero wtedy niechętnie odchodzi.

Zachowanie Cristiano do dziś było niewyobrażalnie bolesne. Przez niego czułam się nieszczęśliwa w szczęśliwym związku. Kochałam go tak bardzo, że byłam gotowa zrobić dla niego wszystko: po cichu wytrzymać jego wyskoki, tolerować jego notoryczne spóźnienia i kochać się z nim, choć bardzo często chciało mi się płakać. Jedak, czy każdy z nas nie zasługuje na szczęście? Przecież związki to nie są same szczęśliwe chwile. Związek to wzlot i upadek, a każdy upadek wzmacnia więź między dwojgiem ludzi. Czy tak nie będzie teraz? Myślę, że Cristiano zasługujena drugą szansę, bez względu na to, co zrobił.

Powiedz coś, proszę.

Po zjedzeniu jednego taco mój język wreszcie wydaje mi się posłuszny. Wycierając usta w serwetkę uśmiecham się do niego i biorę wdech. Dłonie niepewnie wycieram w moją spódnicę i przecieram oczy, po czym dopiero zabieram głos, wypowiadając wszystko bardzo uważnie. Zmuszając się do spokojnego tonu.

Dam ci drugą szansę, Cristiano, bo bardzo cię kocham. Musisz mi jednak obiecać, proszę, że będziesz ze mną szczery, dobrze? Bez tego nie będę w stanie ci ufać. To dla mnie bardzo, ale to bardzo ważne.

Obiecuję, Vic.

Cristiano kiwa głową patrząc mi w oczy. Płaci za tacos i wyprowadza mnie z baru, kroki kierując jednak w inną stronę. Gdy wyłapuje mój pytający wzrok ręką wskazuje Starbucks’a i przeprowadza mnie przez ruchliwą ulicę. Kupujemy kawę, a ja zamawiam dodatkowo ciastko do pracy i wychodzimy, tym razem w dobrym kierunku.

Idziemy ramię w ramię, w rękach trzymając kubki kawy. Uśmiech Cristiano zwala z nóg wszystkie kobiety, które idą przed nami, jednak ja staram się tego nie zauważać, bo dobrze wiem, że to ja go wywołałam i on jest dla mnie. Nagle Cris obejmuje mnie ramieniem tak, że idąc mogę się niego przytulać. Bardzo podoba mi się ta pozycja, więc jeszcze bardziej ją pogłębiam. Moja głowa znajduje się na wysokości jego szyi, więc z tego punktu mogę podziwiać jego idealnie wyrzeźbione ciało, które widać nawet spod białej koszuli.

Cristiano, choć niechętnie, zatrzymuje się przed biurowcem Divided i zanim zrobi to portier – otwiera przede mna drzwi. Wprowadza mnie do holu i staje obok dużej fontanny. Uśmiecha się do mnie i przytula, co wywołuje u mnie dreszcze. Tak bardzo go kocham. Już zapomniałam, jak to jest go przytulać, więc robię to jeszcze mocniej a on cmoka mnie we włosy. Dzięki temu gestowi rozpływam się i gdy staję naprzeciw niego na moje policzki wpływają wielkie rumieńce. Dotyka dłonią mojej twarzy i kciukiem przejeżdża po nich, robiąc kółka. Gdy nasze spojrzenia się krzyżują zbliża się do mnie i delikatnie całuje w usta. Jego usta na moich ustach. Fala rozkoszy rozpływa się po moim ciele jednak zanim się obejrzę, go nie ma. Wychodzi przez szklane drzwi a ja stoję wrośnięta w ziemię z kubkiem kawy w jednej ręcę i ciastkiem w drugiej.

Mój telefon pika; przychodzi wiadomość.

Do zobaczenia wieczorem.

6 komentarzy:

  1. Albo mi się wydaje, albo coś tu śmierdzi.
    Uważam, że byłoby zbyt łatwo, gdyby nagle okazało się, że Cris i Vicky będą razem, bo mimo wszystko miłość jest taka super. Nie... Tak dzieje się tylko w brazylijskich telenowelach, ale nie u Ciebie.
    Chyba Derek namiesza, o ile nie stanie się coś jeszcze gorszego.
    I takie opowiadanie uwielbiam - niespodziewane jest najlepsze!

    Ściskam, krychson.
    (jak mi hormony buzują zmieniam nick na ka-em, więc nie przejmuj się :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dajmy im się troszeczkę sobą nacieszyć, niech mają, należy im się. Przynajmniej ja tak sądzę, a skoro ja to piszę, to wiadomo, że im to dam.

      Śmierdzi ci pewnie następnym rozdziałem, ale jeszcze sama nie wiem kiedy zacznie cuchnieć. Może kiedyś. Raczej szóstka będzie spoczko a siódemka zacznie mieszać, ósemka zamknie wszystkim buzie, dziewiątce rozkażę wycisnąć z was łzy a dziesiątka będzie happy endem, bo na niej skończę pierwszą część.

      Druga część będzie o życiu Vic i Dereka ale zastanawiam sie czy tego nie wykopać, a trzecia część o tym, jak Cris poznał Victorię i jak się zakochali i w ogóle. Tak sądzę.

      Buziaczki ślę!!!!!

      Usuń
  2. Wow, taka zmiana!
    I zainteresowałaś mnie tym krótkim opisem wyżej w komentarzu, z tym co będzie w kolejnych rozdziałach, więc czekam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cris i Vic <3 Ale tez uważam, że za długo to nie potrwa. No i to co napisałaś w komentarzu... ja nie lubię Dereka! Nie trawie go po prostu i już. Amen. Ale no i tak Cristiano i Vicky są razem uroczy. Koniec wywodu, dziękuję. Czekam na kolejny;*
    P.S. Przepraszam za spam: 5 rozdział na http://powiedz-kocham.blogspot.com/ zapraszam ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz wpadnę, sorki, że dopiero dziś ale miałam byłam zajęta przez ostatnie tygodnie! Wy wszystkie Dereka nie lubicie haha a dla mnie jest super postacią!
      Kocham!!

      Usuń